Mając na uwadze stare mądre przysłowie,że"Potrzeba jest Matką wynalazków " ...mozna powiedzieć że dzieki temu powstał (narodził się ) język migowy...Ludzie niesłyszący chcieli mieć możliwośc porozumiewania się ...Na początku pomiędzy sobą...chcieli ..przekazywać emocje..wyrażac uczucia...czy poprostu porozmawiać...Zaczęli okazywać to gestami ,mimiką... I tak powoli zaczęły sie rodzić początki języka migowego... Język ten nie jest jednakowy..dla wszystkich krajów..inny jest w Wielkiej
Brytanii..a inny w Ameryce...Jednakże jedno jest pewne jest to język przestrzenny..mający swoją gramatykę..i własny słownik...czyli wszystko to co zawierają języki mówione... Migowy jest językiem pełnowartościowym czyli takim który pozwala na skuteczne i szybkie porozumiewanie się osób niesłyszących... Występują w nim znaki ,które naśladują kształt określonego przedmiotu,ruch czy też czynnosc...Pozwala on osobie niesłyszącej na pełne wyrażenie emocji.stanów...czy danych sytuacji.... Mam nadzieję ,że chociaz troszeczkę przyblizyłam Wam czym jest język migowy...:)..Obiecuję ,że w miarę możliwosci i wolnego czasu bedę nadal pisala o zaletach....tego języka....Kiedy zrozumiałam ,że moje dziecko nie będzie porozumiewało się mową potoczną jak jego rówieśnicy...postanowiłam ,że wprowadzę język migowy do naszego życia codziennego..Słyszałam o takim sposobie komunikowania się wcześniej,ale nie zdawałam sobie sprawy z jego dobrodziejstw...Zapisałam się na specjalny kurs..,ktory odbywał się w sasiednim mieście..(pamietam jak biegałam z rehabilitacji ,szkoły ,pracy...prosto na autobus..żeby zdązyć..na kurs)czasami miałam już dośc...ale robiłam to dla mojego
dziecka ,dla siebie..chciałam się móc z nim komunikować..a nie domyślać się co potrzebuje w danej chwili... No cóż przyznam się ,że początki były trudne..nawet bardzo trudne..nie potrafiłam nadażyć i skupić uwagi na rękach i mimice twarzy migajacego...Hmm ..moje dziecko szybko opanowało podstawy...tego języka..i próbowało się nim ze mną porozumiewać...a ja..no cóż..nie rozumiałam Go...Byłam wściekła...z bezsilnosci...Ale postanowiłam ,że się nie poddam...ze ja też potrafię..i mogę się
nauczyć... Aż nadszedł ten dzień ...moje dziecko powiedziało cos do mnie....a ja to zrozumiałam.....nie mogłam w to uwierzyc...hmm byłam taka szcześliwa ,że mogę porozmawiać z moim dzieckiem... Nie bedę pisać ,że wszystko nagle było pięknie..ale było nam juz lżej...a moje dziecko było dumne ,że rozumię Go.... Teraz Sandra mało używa języka migowego ...stara się mowić..(czasami jak nie zna jakiegoś słowa ..miga..je poprostu..)...
Napisałam ten..mały wstęp ,zeby pokazać ,ze poczatki są trudne ale naprawdę warto.....I nie warto się załamywać drobnymi niepowodzeniami...:)
                                                     

Wyniki prowadzonych od 30 lat badań wskazują,że język migowy stanowi wazny składnik rozwoju i edukacji ludzi głuchoniemych.Obecnie wiadomo ,że nie istnieją naukowe dowody na to ,iż nauczanie jezyka migowego zakłóca nauczanie języka mówionego.Przeciwnie ,wiele badań wskazuje na pozytywny wpływ tego języka na rozwój dzieci głuchych ,także tych ,które będą używały języka mówionego..jak np.dzieci z implantem ślimakowym... Język ten daje im możliwośc pełnej komunikacji z rodzicami
nauczycielamiale także pozytywnie wpływa na wiele iinych aspektów rozwoju..Chciałabym opowiedzieć Wam..jak ja sama uczyłam się jezyka migowego... Kiedy dowiedziałam się o tym ,ze moje dziecko nie słyszy zaczęłam się zastanawiać jak będę sie z nią porozumiewać...Ze nigdy nie powie mi "mamo"...postanowiłam ,że zacznę sie uczyć tego języka.Słyszałam wcześniej o nim,ale nie zdawałam sobie sprawy..z jego dobrodziejstw... Mieszkam w małej miejscowosci..i na kurs musiałam dojeżdzac do miasta obok...Pamietam ..jak
po pracy...rehabilitacji Sandry ...biegłam na autobus żeby zdązyć na zajęcia....Przyznam szczerze czasami miałam już dość...ale robiłam to dla mojego dziecka , dla mnie samej.... chciałam się móc z nia porozumiewać....i normalnie rozmawiać... Początki były trudne, bardzo trudne.....Sandra szybko poradziła sobie z podstawami języka ..a ja..miałam z tym ogromne kłopoty...Nie potrafiłam patrzeć na ręce i skupić uwagi na mimice migającego... Moje
dziecko próbowało ze mna rozmawiać ....a ja nie potrafiłam...nie rozumiałam...co odemnie w danej sytuacji chce.....Byłam bezsilna.... Postanowiłam,że się nie poddam....że bede wytrwała.... Aż pewnego wieczora ..Sandra zapytała sie mnie ..o coś...zamarłam z wrażenia...ROZUMIAłAM Ją.....wiedziałam co odemnie chce......Byłam szczęsliwa.....Obecnie Sandra (która jak wiecie ma wszczepiony implant ślimakowy) porozumiewa się ze mna za pomocą mowy potocznej..i
oczywiście języka migowego......Potrafię się z nią doskonale porozumieć...i porozmawiać...o wszystkim ..naprawdę o wszystkim...